Agnieszka Pilaszewska, Przepis na życie

Kiedy tylko dowiedziałam się, że na rynek ma wejść powieść na podstawie genialnego serialu emitowanego przez TVN od razu chciałam ją przeczytać. Nie traktowałam tej pozycji jako czegoś wymagającego, a jedynie jako miłą odskocznię od codziennych obowiązków. I nie zawiodłam się ani trochę, bo otrzymałam w tej lekturze dokładnie tego, czego oczekiwałam.

Szesnaście lat. Szesnaście lat pracy, wychowania dziecka, 'niańczenia' mrukliwego i "zapracowanego"męża i nudnego, uporządkowanego i spokojnego życia. I po tych szesnastu latach wszystko się wali-Anka traci pracę, a Andrzej odchodzi do innej kobiety. Jakby tego było mało, porzucona, bezrobotna kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży. Od tej pory jej życie przbiera jeszcze bogatszą game barw, niż miało przedtem. Od teraz cała mieszanka uczuć jest jak bomba zegarowa i nie wiadomo, co może się wydarzyć.

Nie można ubrać w słowa tego, jaką sympatią darzę bohaterów serialu(a teraz również i książki). Ich charaktery, problemy, rozterki i perypetie przypadną do gustu każdemu-bez względu na wiek, płeć i upodobania. Autorka sylwetek Anki, Poli, Jerzego czy Mańki wykazała się ogromnymi umiejętnościami i wykreowała osoby, pośród których znajdą się zarówno ludzie dobrzy, pełni empatii i wpsółczucia, inni są pozytywnie zakręcieni i emanują pozytywna energią, a pozostali to czarne charaktery, którym lepiej nie wchodzić w drogę.

 Powieść spodoba się każdemu - zarówno wiernym fanom sierialu, jak i osobom trafiającym na pojedyncze odcinki, a takze jako wprowadzenie do tej 'smacznej' historii.Wszystko tu jest do przeiwdzenia, jednak historia ta jest tak sympatyczna, tak smakowita i wciągająca, że nie można uznać tego za wadę. Każde kolejne wydarzenie, kolejny poznawany bohater i perypetie zwariowanych ludzi, którzy królują w fabule przyprawia nas o ciekawosć, pomimo tego, iż wszystko tutaj jest dosłowne i nieskomplikowane. Niemniej jednak powieść jest doskonałym uzupełnieniem serialu i wypełnieniem oczekiwania na kolejne odcinki perypetii bohaterów "Przepisu...". Obok tego sprawia, że na twrzy czytelnika pojawia się uśmiech, a nawet po kilku stronach lektury jesteśmy szczęśliwsi.

 Całość fabuły jest dla przeciętnego człowieka nierzeczywista, bo pomimo wielu porażek i tak wszystko kończy się powodzeniem. Czujemy się tutaj jak w bajce, która podczas czytania wypełnia całe nasze życie. Emanuje tutaj optymizm, iskrzy radość i pozytwyna enegia. Można dzięki temu oderwać się od rzeczywistości, poczuć magiczny klimat, a także wczuc się w role bohaterów, którzy mimo tego klimatu są podobni do nas i przeżywają podobne problemy.

Podsumowując, powiem krótko-jeśli ktoś nie ma pomysłu na ciepłą i przyjemną lekturę na długie wieczory, przy której chce się odprężyć i odpocząć-"Przepis..." będzie idealny. Ale uwaga! Jeśli ktoś jest łakomczuchem, niech nie czyta książki z pustym żołądkiem, bo z pewnością pocieknie mu ślinka na smakołyki przygotowywane przez Ankę, na które przepisy są zawarte na kartach owej powieści. Ale oprócz tych receptur na jedzenie, odnajdziemy tu przepis na chwilę wytchnienia ze wspaniałymi ludźmi i ich przygodami.

PS Nie wiem, czy wynikło to z błędu w druku czy był to celowy zabieg autorski(w co  szczerze wątpię ;P) - imię jednego z bohaterów było zupełnie inne, niż w serialu - nagle Janek zamienił się w Piotrka, podczas gdy pozostali bohaterowie nazywali się tak samo jak w kolejnych odcinkach.

EGZEMPLARZ OTRZYMAŁYŚMY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI WYDAWNICTWA LITERACKIEGO

nasza ocena: 7/10
Wydawnictwo Literackie, 2012
468 stron
do kupienia: Empik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz