pierdolę takie na cokole
Mój cudzie z tatuażem na udzie
Dmucham taką z piersiami dmuchanymi
Sama chce”
Nigdy nie
uważałam się za wielbicielkę poezji, ale nie byłam też jej kompletną
ignorantką. Lubię czasami poczytać Pawlikowską-Jasnorzewską, Białoszewskiego,
Różewicza. Ale poezja w powieści Ałbeny Grabowskiej-Grzyb całkowicie mnie
zaszokowała. Perełek - takich jak ta na początku – w tej dwustu
pięćdziesięciu-stronicowej książce można znaleźć o wiele więcej. „Coraz mniej
olśnień” to wbrew pozorom nie historia o niespełnionym seksualnie poecie, ale o
trzech kobietach, których losy łączą się ze sobą w dość niezwykły sposób.
Lena,
asystentka stylistki w „Twojej Modzie”, właśnie została wyrzucona z pracy po
tym jak ukradła kilka ubrań wypożyczonych na sesję. Szukając pracy, przyjmuje w
końcu ofertę pracy jako asystentka niewidomej kobiety, poetki, którą w myślach
nazywa Ślepellą. Ślepella odnosi niebywały sukces nie tylko na rynku
wydawniczym, ale także w telewizji i zostaje jedną z jurorek w programie
„reality-poeta”.
Maria, swego czasu świetna dziennikarka śledcza, postrach polityków i ludzi na wysokich stołkach, teraz dziennikarka pisząca teksty w podrzędnej gazecie, której opis niepokojąco przypomina rozkładówkę „Faktu”.
Alina, spełniająca się jako kucharka w małym, warszawskim barze, robiąca wspaniałe pasztety i sprzedająca pierogi na sztuki.
Nie miałam wygórowanych oczekiwań w stosunku do tej powieści. Ot, lekka, przyjemna lektura na zimny wieczór. Tym większym zaskoczeniem było dla mnie świetne pióro Grabowskiej-Grzyb, wyraziste postacie, wartka akcja i niezłe opisy. „Coraz mniej olśnień” zamiast kolejną nudną, przereklamowaną powieścią o miłości okazało się sprawnie napisaną, zabawną i poruszającą książką. Genialne złączenie historii kobiet, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, urzekający romans w tle, kilka naprawdę świetnych wierszy, zabawny język i narracja. A do tego wszystkiego zakończenie, którego naprawdę się nie spodziewałam. Do gustu nie przypadł mi tylko pomysł reality show dla poetów. „Mam talent” w wersji dla inteligentów. Cel może rzeczywiście ciekawy, ale pisanie wierszy na antenie jest dla mnie kompletnym idiotyzmem.
„Powinnam powiedzieć idź i nie wracaj. Zamiast tego idę na twój ślub. Mam nadzieję, że będziesz żył długo i nieszczęśliwie.”
Ałbena
Grabowska-Grzyb w swojej powieści zawarła to, czego większość pisarzy nie odważyłaby się zamknąć
w jednej powieści. Poezję, modę, romans, dramat i sensację. I chwała jej za to.Maria, swego czasu świetna dziennikarka śledcza, postrach polityków i ludzi na wysokich stołkach, teraz dziennikarka pisząca teksty w podrzędnej gazecie, której opis niepokojąco przypomina rozkładówkę „Faktu”.
Alina, spełniająca się jako kucharka w małym, warszawskim barze, robiąca wspaniałe pasztety i sprzedająca pierogi na sztuki.
Nie miałam wygórowanych oczekiwań w stosunku do tej powieści. Ot, lekka, przyjemna lektura na zimny wieczór. Tym większym zaskoczeniem było dla mnie świetne pióro Grabowskiej-Grzyb, wyraziste postacie, wartka akcja i niezłe opisy. „Coraz mniej olśnień” zamiast kolejną nudną, przereklamowaną powieścią o miłości okazało się sprawnie napisaną, zabawną i poruszającą książką. Genialne złączenie historii kobiet, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, urzekający romans w tle, kilka naprawdę świetnych wierszy, zabawny język i narracja. A do tego wszystkiego zakończenie, którego naprawdę się nie spodziewałam. Do gustu nie przypadł mi tylko pomysł reality show dla poetów. „Mam talent” w wersji dla inteligentów. Cel może rzeczywiście ciekawy, ale pisanie wierszy na antenie jest dla mnie kompletnym idiotyzmem.
„Powinnam powiedzieć idź i nie wracaj. Zamiast tego idę na twój ślub. Mam nadzieję, że będziesz żył długo i nieszczęśliwie.”
nasza ocena: 8/10
MWK, 2012
256
do kupienia: -
do kupienia: -
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz