Każdy pewnie miał chociażby raz w życiu do czynienia z książką z kategorii
typowych romansideł, w których od początku wiadomo o co kaman, wątki nie
zaskakują i wszystkiego jesteśmy pewni. Autorem właśnie takich utworów(swoją
drogą bardzo popularnych wśród płci pięknej) jest Paul Sheldon – twórca serii o
Misery Chastain który ulega
wypadkowi, na wskutek jazdy po pijanemu w śnieżycy. Odnajduje go jego największa fanka, która
okaże się jego największym przekleństwem…
Jeśli miałabym wymieniać wszystkie plusy powieści, z pewnością zajęłoby
mi to całe wieki. Bez dwóch zdań książka
zasługuje na mnóstwo pochwał - bo wszystko – dosłownie wszystko jest tutaj tak,
jak powinno być w idealnym utworze.
Jak dotąd nie udało mi się zetknąć z powieściopisarzem, który tak
umiejętnie potrafiłby wykreować charaktery postaci. Niewyobrażalne jest to, jak
ukazał postać przerażającą postać Annie Wilkes – uosobienia obsesji w stosunku
do swojego idola. Samotna psychopatka – to chyba najtrafniejsze określenie –
została ukazana w sposób nietuzinkowy i straszny. Tak samo jak niewinna, biedna
i bezbronna postać ofiary w tej grze – Paula Sheldona. Jego bezradność w przestawionej
sytuacji sprawia, że powieść zyskuje, a napięcie akcji potęguje z każdą stroną.
Pomimo że opisy przedstawiają sceny z obecnością krwi i innych tego
typu elementów, nie są przesadzone. Mocno działają na wyobraźnię, ale nie
przysparzają o zniesmaczenie czy poczucie pospolitości i oklepania. Chociaż
King nawet takie zjawiska potrafi przedstawić tak, by wzbudzały strach i
dreszczyk.
Książka zasługuje na uwagę, nawet mimo tego, ze jest to
tylko thriller psychologiczny. Ale thriller ten został napisany w doskonałym
King’owskim stylu, który wciąga jak narkotyk. Jak żywcem wyjęty z powieści
norvil.
nasza ocena: 10/10
Prószyński i S-ka, 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz