Po tym, jak biografia Dymnej znalazła się we wszystkich księgarniach, za każdym razem, kiedy ją widziałam, wywoływała u mnie wielki smutek, bo zawartość mojego portfela nigdy nie pozwalała mi jej kupić. Kiedy kolejny raz żaliłam się, że znowu widziałam "Dymną" i znowu nie było mnie na nią stać, Kaśka pocieszyła mnie, że może ktoś mi ją sprezentuje. Odparłam: "Mógłby mnie ktoś poderwać na "Dymną". Chętnie bym się dała poderwać" (nawiązując do naszej wcześniejszej rozmowy o facetach). Okazało się, że 'książek, na które można mnie poderwać' jest więcej, bo co miesiąc wychodzi kilka ciekawych tytułów. Kaśkę zawsze można poderwać na "Beksińskich", mnie w tym miesiącu na jedną z tych.
Alice Munro, Kocha, lubi, szanuje
Munro znowu o miłości, a wiadomo, że właśnie o miłości Munro pisze najlepiej. Bez zbędnych fajerwerków, cukierków i kwiatków, chyba bardziej brutalnie niż romantycznie - dla nie-romantyków i romantyków, którzy są wielbicielami kanadyjskiej pisarki.
Alain Mabanckou, Wspomnienia jeżozwierza
Afrykańskie wierzenia i legendy uginające się pod piórem Mabnackou w jego najnowszej powieści. Jeżozwierz zwierzający się ze swoich problemów, czarna magia, afrykański ląd i wydawnictwo Karakter to zdecydowanie niezłe połączenie.
Javier Cercas, Anatomia chwili
Trzy w jednym: dokument, esej i powieść stawiająca pytanie i szukająca odpowiedzi na temat nieudanego zamachu stanu w Hiszpanii w '81 roku. Historia nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem, ale po Cabre i "Głosach Pamano" historia Hiszpanii okazała się wyjątkowo zajmująca. A mówią, że Cercas w "Anatomii..." "osiągnął doskonałość", a "jego przenikliwość, warsztat pisarski i intelektualna szczerość są godne podziwu".
Weronika Murek, Uprawa roślin południowych metodą Miczurina
Szaleństwo w literaturze, debiutancka powieść Murek niebezpiecznie balansująca na granicy między groteską a niesmakiem. "Kasztaniarz i kosmonauta, trumna z generałem Sikorskim i przygłucha Matka Boska w blasku telewizora dziergająca Jezusowe skarpety." Do tego wychodzi tuż przed walentynkami, więc pomysł na prezent z głowy.
Joanna Bator, Wyspa łza
Wprawdzie nie czytałam żadnej z powieści zeszłorocznej laureatki Nike (aż wstyd), ale Bator zwyczajnie musi być dobra. Poszukiwanie zaginionej bliźniaczki, opowieści i próby autobiografii. "Czytałam po raz pierwszy i miałam wrażenie, że poddaję się narratorce jak sile przypływu: raz odciąga mnie od zaginionej Sandry i przyciąga do Bator, raz z impetem pcha na wyspę, by po chwili wrzucić na sam środek oceanu". Całość opatrzona zdjęciami Adama Golca (od tej strony też będzie dobrze).
Lars Saabye Christensen, Odpływ
Trzy splecione ze sobą historie. Dzieło równie zabawne co melancholijne i tajemnicze. Ogłoszone arcydziełem i najlepszą powieścią Christensena, a do tego polecane tym, którzy zachwycili się Knausgårdem, czyli dla mnie.
#cytaty pochodzą w całości z notek wydawniczych, a okładki książek ze stron internetowych wydawnictw
To straszne - kolejny Christensen, a ja poprzedniego dopiero zdobyłam! W dodatku o Knausgardzie przypominasz i budzisz moje wyrzuty sumienia, bo też czeka w kolejce od dawna (a tak się cieszyłam, kiedy go dostałam) i zdaje się, że lada chwila drugi tom wyjdzie?! Weronika Murek? Chcę! Bator? No jasne!
OdpowiedzUsuńTo ja już idę czytać, bo nie nadążam!
oj tak, bardzo fajne książki na początek tego roku. a Knausgarda czytaj koniecznie! zaraz! ja poprzedniego Christensena nie czytałam, dobrze że to nie żadna kontynuacja, bo miałabym ogromny smutek
UsuńNiby nie kontynuacja, ale podobno też wybitny. Jak się bronić przed takimi książkami?! :D Nie wiem od czego zacząć! Knausgard mówisz? Jest coraz bliżej ;)
Usuńskoro Knausgard czeka w kolejce to tylko się za niego brać! ;)
UsuńChristensen i Bator. To ja. Podobnie jak Ty. Ale dodatkowo Ty, Asiątko, przeczytaj koniecznie też "Półbrata" i chociażby "Ciemno, prawie noc". Obie lektury doskonałe.
OdpowiedzUsuńI szczęsliwego Nowego Roku (:
czytałabym bardzo, o jak bym czytała. (i przeczytam kiedyś! postanowione.)
Usuń