Stephen King, Lśnienie


 Nareszcie! Powiedziałam sobie, kiedy wreszcie po długim okresie „nie-czytania” dobrnęłam do ostatnich słów powieści czytanej od dobrych dwóch miesięcy, która była ze mną na plaży, przy każdej kawie, niejednej herbacie i na wielu zdjęciach. Nie było jednak widać progresu w jej pochłanianiu, ale po wielu tygodniach przełamywania się i walki z książkowym kryzysem wreszcie mogę kliknąć „Przeczytane” na lc oraz odłożyć powieść na półkę z czystym sumieniem i nie obawiać się, że jest niedoczytana i gdzieś między stronami zalega zakładka, paragon albo bilet, który ma przypominać, gdzie skończyłam śledzić słowa. Sumienie może i czyste, ale treść książki w głowie pozostała.

„Lśnienie” zna z pewnością każdy miłośnik powieści grozy. Historia „jaśniejącego” Danny’ego to chyba jedna z najpopularniejszych książek spod pióra Stephena Kinga, podbijająca rankingi i plasująca się na pierwszych miejscach list horrorów wszech czasów. To właśnie od tej powieści powinno się zacząć czytać prozę Kinga, gdyż w pełni oddaje wszystko, co autor chce nam przekazać. Pozwoli się też zaznajomić ze stylem pisania, który jest nieco specyficzny. Ale kiedy wpadniemy w sidła Króla, nie będzie może już tak źle. Przynajmniej jeśli chodzi o samą konstrukcję słów.

Hotel Panorama. Już sama nazwa miejsca akcji przyprawia mnie o dreszcz na plecach, pewnie dlatego, że sama bywałam w miejscu o takiej samej nazwie. Podsyciło to emocje, które towarzyszyły mi przy poznawaniu historii, w której główne role należą do Jacka, Wendy i Danny’ego. I to ich losy zostały przedstawione w pierwszej połowie powieści, przez co momentami przyprawiało o przypływ nudy i znużenia, o czym wie każdy, kto choć raz się zetknął z powieścią Kinga. Akcja rozwija się powoli, klimat jednak nieustannie pozostaje świetny i budowany od początku do końca tak, aby poruszał każdą częścią naszej psychiki.

Trudno niejednokrotnie przebrnąć przez nużące opisy. Typowe dla Kinga. Jednak warto, bo w ostatniej części zaczyna się wiele dziać i każda strona przyprawia o lekki dreszczyk i nierzadko konsternację. Czemu tylko lekki? Wydaje mi się, że momentami przedstawiona groza była nieco przerysowana i nie taka, która sprawi, że będziemy obawiali się wyjść do łazienki. Spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego, jeżeli chodzi o tą kwestię. Jednak są chwile, które Pan Stephen nakreślił z niemałą precyzją robiąc z nich klasyczne, trochę schematyczne obrazy grozy i przerażenia. Niemniej jednak to bardzo duży atut. 

kadr z filmu "Lśnienie" reż.: Stanley Kubrick

Jednak powieść wybroniła się poprzez poruszenie problemu psychologicznego, świetnymi sylwetkami bohaterów oraz górskim klimatem i okolicą, gdzie umiejscowiona była właśnie Panorama. Nie da się nie polecić tej pozycji. Przedstawia Kinga w najlepszej formie. Dla miłośników horrorów obowiązkowa. Mnie może bardzo nie wystraszyła, ale razem z ekranizacją pozostaje w głowie, z resztą jak wszystko, co wyszło spod pióra Kinga. 

nasza ocena: 7/10
Prószyński i S-ka, 2009
520 stron

2 komentarze:

  1. Ja miałam to szczęście właśnie rozpocząć moją przygodę z Kingiem od "Lśnienia" i wpadłam jak śliwka w kompot :-D Potem była "Misery"i "Cmętarz zwieżąt", a miłość do prozy Mistrza rozkwitła. Co prawda ostatnimi czasy jego najnowsze powieści aż tak mnie nie zachwycają, ale z każdą kolejną wyczekuję rewelacji jak sprzed lat - teraz "Revival" w listopadzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też się Lśnienie podobało, ale na pewno nie jest to najlepsza powieść z dorobku Króla. Nawet nie wiem, czy znalazła by się w mojej pierwszej dziesiątce - wątpliwe. Ale klimacik ma, akcje ma, fajnie nakreślonych bohaterów ma... jest dobrze. Pewnie kiedyś zabiorę się do lektury po raz drugi, bo ten pierwszy miał miejsce jakieś osiem czy dziewięć lat temu.

    OdpowiedzUsuń