Arras. Świat złożony w całości z włókien czasu, powstały nad
Ziemią, aby chronić ludzi przed przemocą i samozniszczeniem. Władzę nad nim
sprawuje Glidia wraz z Kądzielniczkami – kobietami, które posiadają dar
splatania ze sobą włókien czasu. Każdego roku z różnych części Arrasu Glidia
wydobywa dziewczyny, które przejawiają zdolność do tkania.
Adelice Lewys odkryła swój dar bardzo wcześnie. Jej rodzice
przez kilkanaście lat uczyli ją niezdarności i tego, jak go ukrywać. Jednak
podczas egzaminu Adelice nie udaje się ukryć potężnego talentu i jej ręka
zahacza o włókna czasu. Zostaje zwerbowana przez Glidię i umieszczona w Zakonie
Zachodnim, gdzie odkrywa prawdę o swojej niewyobrażalnej mocy i musi
zdecydować, po czyjej opowiedzieć się stronie.
Autorka „Przędzy” wrzuca nas do misternie utkanego przez nią
świata bez instrukcji. Najpierw zasypuje nas setkami niezrozumiałych słów,
które nazywają wynalazki Arrasu. Można się poczuć trochę jakby czytało się
„Bajki robotów” Lema. Reguły, które rządzą Arrasem są bardzo skomplikowane, ale
nikt nie trudzi się, żeby nam je wytłumaczyć. Zamiast tego, do wszystkiego
musimy dojść zupełnie sami: taryfy ulgowej najwyraźniej brak. Albin zupełnie zapomniała o opisach, przez co bardzo ciężko wyobrazić nam sobie niektóre przedmioty czy miejsca. Kiedy jednak
zorientujemy się, że motopowozy i motopaki to pojazdy, a digiplik to rodzaj współczesnego tabletu,
„Przędza” okazuje się być całkiem wciągającą lekturą.
Stopień skomplikowania u Albin osiąga maksymalny poziom.
Świat po świecie, świat zbudowany nad Ziemią. Rzeczywistość, w której ludzie
nie umierają – są ‘spruwani’. Miejsce, gdzie wszystko jest czasem i wszystko
jest z niego zbudowane. Gdzie Glidia podejmuje wszelkie decyzje: począwszy od
rozdzielania żywności, aż po wyroki śmierci na obywatelach. Im bardziej
zagłębiamy się w „Przędzę” z tym większym zaskoczeniem się spotykamy.
Oprócz lekkiej infantylności Adelice, postaci stworzone
przez autorkę mają ciekawą osobowość i nierzadko zaskakują. Kilka z nich ma
naprawdę nietuzinkową naturę i wydają się jakby żywcem wyjęte z naszego świata.
Niedopracowana jest tylko – paradoksalnie - główna bohaterka. Adelice brak rozwagi między tym co myśli, a
tym co robi. Śmierć rodziców niemal spływa po niej jak po kaczce. Jedynym
przywiązaniem do rodziny jest jej więź z siostrą i troska, jaką ja otacza. Poza
tym obdarzona niezwykłym darem dziewczyna zachowuje się ni mniej, ni więcej jak
obrażone dziecko, które zawsze chce postawić na swoim i ma przy tym
niewyparzony język. Wbrew pozorom, nie wnosi to do akcji za dużo pikanterii.
Czymże byłaby powieść bez trudnego wyboru między dwoma mężczyznami?
Miłośnicy romantycznych uniesień na pewno znajdą coś dla siebie. I tym razem
przynajmniej główna bohaterka nie wybiera między ‘tym dobrym’ a ‘tym złym’.
A co to za powieść, która nie jest początkiem trylogii? Dość
przykre i zaczynające lekko irytować zjawisko, które dziesiątkuje współczesną
literaturę. 2 facetów + 1 obdarzona niezwykłym talentem/darem/ charyzmą dziewczyna
= 3 tomiszcza? Czy to naprawdę jest tak skomplikowane? A "Przędza" kończy się tak
intrygująco…
EGZEMPLARZ OTRZYMAŁYŚMY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI WYDAWNICTWA LITERACKIEGO
nasza ocena: 7/10
Wydawnictwo Literackie, 2013
387 stron
do kupienia: Empik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz