Mari Jungsted, Słodkie lato

Peter Bovide zostaje zamordowany podczas swojego codziennego, porannego biegu. Morderca zadaje mu osiem strzałów – jeden między oczy i siedem w podbrzusze. Z powodu wakacyjnej pory i pobytu ofiary wraz z rodziną na spokojnej wyspie Farö nie ma żadnych świadków zdarzenia, a ludzie mieszkający w domkach najbliżej miejsca zabójstwa twierdzą, że wzięli strzały za ćwiczenia w strzelaniu lub nielegalne polowanie na króliki. Śledztwo wolno posuwa się naprzód, kiedy morderca znów atakuje – tym razem jego ofiarą staje się Morgan Larsson – strzałowy w kamieniołomie.

Jungstedt funduje nam wspaniałą porcję niewiadomych, dziwnych tropów i zagadek okraszonych świetnymi zwrotami akcji. Powieść czyta się szybko, a brnięcie przez kolejne strony kryminalnej fabuły z każdym zdaniem jest coraz ciekawsze. Bohaterowie nie są banalni, a ich reakcje – niebezsensowne i zrozumiałe. Nie da się ukryć, że już od pierwszego zdania mamy do czynienia z powieścią światowego formatu.

Na wielką uwagę zasługują też opisy krajobrazów i miejsc. Zamiast nudzić – sprawiają, że dzięki nim można wyobrazić sobie wszystkie pejzaże, które słowami maluje autorka. Zwłaszcza, że wraz z bohaterami odwiedzamy przepiękny park narodowy na wyspie Gotska Sandön.

„Słodkie lato” to świetnie skrojony kryminał, często trzymający w niepewności dłużej niż tylko na moment. Pomimo jedynie 350 stron mnogość nieprzewidzianych zbiegów okoliczności i niepewności wydaje się nie mieć końca. Czasami ma się wrażenie, że właśnie znaleźliśmy zabójcę – i wtedy pojawia się nowa postać lub nowy element w grze, w którą wciąga nas autorka. Chociaż, pomimo wszystkich zawirowań i wątpliwości, końcowe rozwiązanie nie było dla mnie większym zaskoczeniem. Praktycznie od samego początku „obstawiałam” dobrze. Ale, co jest chyba największym plusem, kilkadziesiąt razy rezygnowałam z podjętej decyzji i zastanawiałam się ponownie. Dlaczego? Bo Jungstedt potrafi doskonale zbić z tropu.
Jedynym minusem, jakiego mogę się doszukać po lekturze „Słodkiego lata” jest podział książki i przeskakiwanie z „miejsca na miejsce”. W powieści nie figurują żadne rozdziały, a fabuła podzielona jest na fragmenty odpowiadające kolejnym dniom śledztwa. Dodatkowo, spomiędzy relacji z życia kolejnych bohaterów i ich rozterek, wyłania się kilkuczęściowa relacja z wydarzeń na wyspie Gotska Sandön, które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu. Przynajmniej na początku logiczne połączenie kolejnych fragmentów tekstu sprawiało mi maleńką trudność. :D

Reasumując, „Słodkie lato” jest lekturą dla wymagających. Nie tylko dla tych, którzy śledzą twórczość Mari Jungstedt począwszy od ukazania się w Polsce pierwszej części cyklu z inspektorem Andersem Knutasem w roli głównej, ale także dla tych, którzy rozpoczną przygodę z tą pisarką właśnie od „Słodkiego lata” – i na pewno powrócą do wcześniejszych pięciu części. Nie tylko z ciekawości.

EGZEMPLARZ OTRZYMAŁYŚMY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI WYDAWNICTWA BELLONA
nasza ocena: 8/10
Bellona, 2011
350 stron

do kupienia: Empik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz