„Najpiękniejsza dziewczyna w mieście” porządnie deprawuje. Wszystko kipi seksualnością, głuchym, płytkim pożądaniem, seksem i alkoholem. Na pierwszy plan wysuwają się litry piwa, whiskey i nagie ciała kobiet. Każde opowiadanie można sprowadzić do dość prostej konkluzji, o czym i czym myślą mężczyźni. Czasami trudno oddzielić literacką fikcję fantazji erotycznych od elementów biografii, które Bukowski często i otwarcie wprowadza. Czasami bardzo chciałoby się potrafić to rozdzielić.
"- Gdzie ja, kurwa, jestem? - pytam. - Macie coś do picia? - Oho, wylądowałem w złym towarzystwie, nie mają"
Bukowski podrzuca szokujące obrazy zamknięte w bardzo prostą, prawie potoczną formę. Wulgaryzm zamienia w środek artystyczny, oszczędną narracją wyolbrzymia treść. Żyje tak jak pisze (czy raczej: pisze tak jak żyje); klnie, upija się do nieprzytomności, chodzi na dziwki. Jego bohaterowie zaspokajają jedynie potrzeby seksualne i piją. Dużo. Nikt nigdzie nie wyjeżdża, nikt nie pracuje dłużej niż kilka dni, nikt się nie zakochuje, nikomu nikt nie umiera. Wszyscy są na chwilę, na teraz, bez przeszłości i przyszłości, bez wyborów. Po co komu wspomnienia, skoro są ‘cipki’ i kilka kwart piwa? Po co jutro? Zalani w trupa nie zadają takich pytań. Ludzie z opowiadań „Najpiękniejszej dziewczyny w mieście” to ludzie pijani, szaleni, odrzuceni i samotni. Na niepostawione pytania szukają odpowiedzi w kieliszku, trwają, poszukując zrozumienia i miłości wśród innych outsiderów, w krótkim seksie i w jakimś barze.
kadr z teledysku do "A Heartbreak", Angus & Julia Stone |
To nie lektura dla poszukiwaczy erotyki i porno, chociaż w tych opowiadaniach można znaleźć (właściwie nie trzeba nawet specjalnie szukać) dużo scen wypełnionych pornografią po brzegi. Seks we wszystkich możliwych konfiguracjach, przemoc na tle seksualnym, pedofilia, nekrofilia; od opisów ‘gdzie kto komu co wkłada’ do motywów, które wywołują skrajne obrzydzenie. (Dla każdego coś miłego, jak to mówią). Dla tych, którzy nie bardzo wczuwają się w taką literaturę jest jakieś jedno opowiadanie, jak obstawiać wyścigi konne. I inne, o Hitlerze. (Tak naprawdę trochę ironizuję, a wszystko czyta się bardzo dobrze, tylko trzeba mieć mocne nerwy.)
"dopiero co go zabili, pomyślałem, zabili tego cholernika. jak odróżniają człowieka od wołu? skąd wiedzą, że ja to nie wół?"
Bukowski wcale nie pisze, jakby umarł kilkadziesiąt lat temu. Właściwie to mam chyba bardziej konserwatywne poglądy niż on, a zawsze wydawało mi się, że jestem dość otwartą i liberalną osobą. Może to kwestia geniuszu. Albo wódki. W każdym razie Bukowski to postać kultowa, której prozę się czyta, a „Najpiękniejszą dziewczynę w mieście” trzeba poczuć na własnej skórze.
Dosadna, ale nie przesadzona.
*"Najpiękniejszą dziewczynę w mieście" przeczytałyśmy dzięki uprzejmości Noir Sur Blanc
274 strony, Noir Sur Blanc, 2014
Bukowski ciągle przede mną. Zbieram się do przeczytania odkąd NSB wznowiło wydanie jego twórczości. Nie wiem jeszcze, na co się zdecyduję, ale Twoja recenzja "Najpiękniejszej..." potwierdza tylko to wszystko, na co się nastawiam (:
OdpowiedzUsuńUwielbiam Bukowskiego w całości - jako powieściopisarza, scenarzystę, poetę i twórcę opowiadań :-) zawsze czuję wtedy to zachodzące słońce, posmród papierosów i taniego wina w jakiejś spelunie... Ale "Najpiękniejsza dziewczyna w mieście" wbiła mnie w ziemię jednym tekstem - "Antychrystem" (nie jestem nigdy pewna tytułu) - czytałam Sade'a, zwyrolstwo nie robi niby na mnie wrażenia, ale tekst Bukowskiego jest napisany w taki sposób, tak MOCNY, że te kilka lat po lekturze wciąż siedzi mi w głowie.
OdpowiedzUsuńchyba o "Antychrysta" chodzi, bo jest totalnie porypany, mocno daje w czachę
Usuńna mnie 'zwyrolstwo' robi wrażenie ogromne, ciężko mi się pozbierać (może dlatego że jestem generalnie bardzo wrażliwym czytelnikiem)