Trochę zbyt miałkie jak na thriller, trochę zbyt oszczędne jak na powieść psychologiczną - „Wąsy” są ciekawym zabiegiem stylistycznym, ale wyglądałyby chyba lepiej na ekranie niż papierze. Wszystkie sceny są bardzo plastyczne, niemal wyrywają się, żeby pokazać je przed kamerą; dużo niemych scen, w tle krajobrazy Paryża i Hongkongu, spirala wydarzeń i pogrążanie się w szaleństwie, urwane stop-klatką. Carrère jest z pewnością świetnym scenarzystą, ale „Wąsy” jako powieść raczej mu nie wyszły. (Książka została sfilmowana w 2005, w jego reżyserii.)
Główny bohater (na okładce, w nocie od wydawcy, jest napisane, że miał na imię Marc, ale nie przypominam sobie, żeby to imię pojawiło się w książce, więc pozostanę przy nieco ogólnym ‘głównym bohaterze’) pewnego dnia postanawia zgolić wąsy - traktuje to bardziej jak żart niż faktyczną zmianę swojego wizerunku. Jest ciekawy, co powie na to jego żona, Agnès - w końcu nigdy wcześniej nie widziała go bez zarostu nad górną wargą, chociaż są małżeństwem już kilka lat. Gdy patrzy w lustro stwierdza, że nie był to najlepszy pomysł, przyzwyczaił się do siebie z wąsem, teraz w ich miejscu jest blady ślad, jedyne nieopalone miejsce. Agnès jednak zachowuje się, jakby niczego nie zauważyła. Tak samo patrzą na niego ich przyjaciele i współpracownicy. Czy to możliwe, że wszyscy z nim pogrywają? Dlaczego nikt nie zauważa, że się ogolił? I dlaczego wszyscy uparcie wmawiają mu, że nigdy wcześniej nie miał wąsa?
- Jeśli Agnès do ciebie zadzwoni, proszę cię, powiedz mi o tym, to ważne.
Pokiwała głową.
- Masz kłopoty z Agnès? Dziwnie wyglądasz.
- Nic nie zauważyłaś?
- Owszem. Dziwnie wyglądasz.
Główny bohater wpada w obłęd; jest przekonany że został wplątany w jakiś spisek, że wszyscy obrócili się przeciwko niemu, a chwilę później obawia się, że sam jest szalony. „Wąsy” to właściwie zapis jego myśli, narracja prowadzi przez jego szaleństwo (ale czy naprawdę jest szalony?). Próby zrozumienia, odrzucenia, tysiące nowych, coraz bardziej nieprawdopodobnych wydarzeń i kilkanaście różnych odpowiedzi na to samo pytanie. Czytając, razem z głównym bohaterem zastanawiamy się, co tu jest grane, dlaczego im dalej w las tym więcej drzew i jak się to wszystko skończy.
Poza głównym bohaterem postacie są zaledwie szkicami, bez nazwiska i twarzy, nakręcają szaleństwo głównego bohatera, ale same zostają z boku. Są przekonane o jego chorobie, starają się mu uświadomić jego stan. Angès pokazuje mu zdjęcia z wakacji, powtarza nigdy nie miałeś wąsa, zobacz, a główny bohater widzi wąsatego siebie. Pyta skąd mają wiszący na ścianie kilim? z Jawy? - nie, nie byliśmy nigdy na Jawie. Nigdy nie byliśmy na Jawie, a pamiętam te kilka słów, których nauczyliśmy się w języku indonezyjskim. Selalt siang, selamat sore, terimah kasih.
kadr z filmu La Moustache (2005), reż. Emmanuel Carrère |
Główny bohater trwa w szaleństwie, ale poza tym „Wąsy” jako thriller są bardzo nudne. Niewiele ponad dwieście stron zamiast trzymać w ciągłej niepewności, w pewnym momencie zaczyna nużyć, te same rozmyślania w kółko i w kółko, brak działania, pogrążanie się w sobie. Zarys fabuły na początku bardzo przypominał mi „Ślubną suknię” Pierra Lemaitre, niechcący zaczęłam je ze sobą porównywać i miałam wrażenie że dostaję znowu to samo, to już było. (Poza tym, że „Ślubna suknia” jest naprawdę niezłym thrillerem i niestety nieporównywalnie lepszym pod względem suspensu do „Wąsów”.)
Otwarte zakończenie pozostawia wolną rękę w interpretacji. Tak naprawdę Carrère nic nim nie wyjaśnia, pozostawia czytelnika jeszcze bardziej skonfundowanego niż był wcześniej. Biorąc pod uwagę, że cała powieść nie upiera się przy jednej wersji wydarzeń, może to i lepiej?
Pozostawia spory niedosyt.
209 stron, Wydawnictwo Literackie, 2013
Wons!
OdpowiedzUsuńA na poważnie, to z ilustracji na okładce podejrzewałabym, że to studium historii wąsa na przestrzeni wieków. A tu thriller o wąsie. I szaleństwo! Szalone.
'studium historii wąsa na przestrzeni wieków' <3 o mamo, ale ładne podsumowanie okładki :D
UsuńJa chyba nie czytałam tego jako thriller i pewnie dlatego nie byłam rozczarowana :) Bardzo mi się podobało - ten obłęd i jakaś taka dezorientacja zrobiły na mnie największe wrażenie. Ale bardzo miło czytało się Twoje uwagi, zwłaszcza że podajesz ciekawe argumenty :)
OdpowiedzUsuńczytałam twoją recenzję (już po tym jak sama wąsy przeczytałam) i trochę nie rozumiałam twoich zachwytów, ale to może rzeczywiście dlatego, że trochę inaczej do tego podeszłyśmy. ja carerre czytałam po raz pierwszy przy okazji "nie mojego życia" i "wąsy" przy niej wydają się zupełnie pozbawione charakteru, trochę się zawiodłam.
UsuńA bo to zwykle tak bywa, że książkę czytamy w jakimś tam kontekście :) Mój był bardziej dla autora łaskawy;) Ale podejrzewam, że jeszcze inaczej przeczytałabym to za dziesięć lat. Nie żebym planowała sprawdzać ;)
Usuń