Rebecca Serle przedstawia tragedię Szekspira we współczesnym wydaniu i to jako powieść młodzieżową. Mamy więc amerykańskie liceum, samochody, imprezy zakrapiane alkoholem i afery polityczne (to ostatnie może nie jest cechą powieści młodzieżowej :P). Zamiast Romea jest Robert, zamiast Julii – Juliet, a zamiast Rozaliny – Rosaline. Tak jak imiona, reszta w zasadzie średnio przypomina oryginał. Nie spodziewałam się po „Kiedy…” wzbijającego się na wyżyny literackie arcydzieła, więc nie mogę powiedzieć, że na powieści się zawiodłam. Aczkolwiek brakło mi w niej bardziej wyszukanego suspensu i elementu zaskoczenia.„Tragedia. Wszyscy giną z miłości, która – moim zdaniem – z początku wcale nie była szczególnie mocna. To znaczy rodziny zakochanych się nienawidziły, więc nawet gdyby oni sami przeżyli, to do końca świata z okazji każdych świąt i urodzin dostawaliby niezły wycisk. Nie mówiąc już o tym, że nie mieli żadnych wspólnych znajomych, mogli więc zapomnieć o podwójnych randkach. Tak, już zawsze byliby skazani tylko na siebie. I chociaż może się to wydawać romantyczne, gdy się ma czternaście lat, to jest zupełnie nierealne. A przynajmniej nie umiem sobie wyobrazić mniej romantycznego zakończenia. Zresztą prawda jest taka, że cała ta historia wcale nie miała się tak skończyć”.
Bohaterowie powieści zaraz od pierwszej strony delikatnie
mnie irytowali. Być może dlatego, że przyjaciółki Rosalie – Olivia i Charlie –
pomimo osiągnięcia poważnego wieku zachowują się jak –nazywane niezbyt ładnym
określeniem – ‘gimbusy’. Jednak wraz z upływem kartek trochę poważnieją – efekt
wprawy w rzemiosło pisarza czy zamierzony cel autorki?
„Kiedy byłeś mój” jest
klasyczną powieścią dla nastolatek o miłości. Rebbeca Serle nie odeszła
od stereotypowego osadzenia akcji w szkole średniej, nie zapomniała o balu i o ‘tym
drugim’. Tragedia Szekspira zamiast inspiracją stała się pretekstem do
chwilowego zamieszania w życiu bohaterów. Jednak Serle – w moim odczuciu –
rozegrała całą tą historię nieco zbyt tkliwie. Na piedestale stawiając Rosaline,
odrzuciła pierwotną wersję Rozaliny, którą poznajemy u Szekspira – dziewczyna, w
„Kiedy…” nie jest małoważną postacią, która nigdy nie pojawia się na scenie –
Rosaline jest w centrum wydarzeń, bohaterką kochającą i kochaną. Czy nie
powinna być postacią nieco bardziej tragiczną?
Niewątpliwą zaletą książki jest sprawna, pierwszoosobowa
narracja utrzymana w zabawnym tonie. Inteligentny humor Serle niejednokrotnie
sprawił, że na mojej twarzy zagościł uśmiech. Poczucie humoru lekko unosi
czytelnika, pozwalając by czasami uczucia zaskoczenia, nienawiści i strachu
uderzyły go jak grom z jasnego nieba.
„Kiedy byłeś mój” jest miłą lekturą na leniwe popołudnie. Próżno
szukać w niej głębokich myśli czy skomplikowanej intrygi. Przede wszystkim jest
to opowieść o miłości i o tym, że często „przeznaczenie” okazuje się złudne. W gruncie
rzeczy powieść standardowa.
EGZEMPLARZ OTRZYMAŁYŚMY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI WYDAWNICTWA LITERACKIEGO
nasza ocena: 6/10
Wydawnictwo Literackie, 2013
317 stron
do kupienia: Empik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz