Gennifer Albin, Przędza

Z informacji na okładce wynika, że Gennifer Albin zajmuje się wychowywaniem dziećmi i (w przerwach między wychowywaniem) pisarstwem.  No cóż… to widać.

Arras. Świat złożony w całości z włókien czasu, powstały nad Ziemią, aby chronić ludzi przed przemocą i samozniszczeniem. Władzę nad nim sprawuje Glidia wraz z Kądzielniczkami – kobietami, które posiadają dar splatania ze sobą włókien czasu. Każdego roku z różnych części Arrasu Glidia wydobywa dziewczyny, które przejawiają zdolność do tkania. 

Adelice Lewys odkryła swój dar bardzo wcześnie. Jej rodzice przez kilkanaście lat uczyli ją niezdarności i tego, jak go ukrywać. Jednak podczas egzaminu Adelice nie udaje się ukryć potężnego talentu i jej ręka zahacza o włókna czasu. Zostaje zwerbowana przez Glidię i umieszczona w Zakonie Zachodnim, gdzie odkrywa prawdę o swojej niewyobrażalnej mocy i musi zdecydować, po czyjej opowiedzieć się stronie.

Autorka „Przędzy” wrzuca nas do misternie utkanego przez nią świata bez instrukcji. Najpierw zasypuje nas setkami niezrozumiałych słów, które nazywają wynalazki Arrasu. Można się poczuć trochę jakby czytało się „Bajki robotów” Lema. Reguły, które rządzą Arrasem są bardzo skomplikowane, ale nikt nie trudzi się, żeby nam je wytłumaczyć. Zamiast tego, do wszystkiego musimy dojść zupełnie sami: taryfy ulgowej najwyraźniej brak. Albin zupełnie zapomniała o opisach, przez co bardzo ciężko wyobrazić nam sobie niektóre przedmioty czy miejsca. Kiedy jednak zorientujemy się, że motopowozy i motopaki to pojazdy, a digiplik to rodzaj współczesnego tabletu, „Przędza” okazuje się być całkiem wciągającą lekturą. 

Stopień skomplikowania u Albin osiąga maksymalny poziom. Świat po świecie, świat zbudowany nad Ziemią. Rzeczywistość, w której ludzie nie umierają – są ‘spruwani’. Miejsce, gdzie wszystko jest czasem i wszystko jest z niego zbudowane. Gdzie Glidia podejmuje wszelkie decyzje: począwszy od rozdzielania żywności, aż po wyroki śmierci na obywatelach. Im bardziej zagłębiamy się w „Przędzę” z tym większym zaskoczeniem się spotykamy. 

Oprócz lekkiej infantylności Adelice, postaci stworzone przez autorkę mają ciekawą osobowość i nierzadko zaskakują. Kilka z nich ma naprawdę nietuzinkową naturę i wydają się jakby żywcem wyjęte z naszego świata. Niedopracowana jest tylko – paradoksalnie - główna bohaterka.  Adelice brak rozwagi między tym co myśli, a tym co robi. Śmierć rodziców niemal spływa po niej jak po kaczce. Jedynym przywiązaniem do rodziny jest jej więź z siostrą i troska, jaką ja otacza. Poza tym obdarzona niezwykłym darem dziewczyna zachowuje się ni mniej, ni więcej jak obrażone dziecko, które zawsze chce postawić na swoim i ma przy tym niewyparzony język. Wbrew pozorom, nie wnosi to do akcji za dużo pikanterii. 

Czymże byłaby powieść bez trudnego wyboru między dwoma mężczyznami? Miłośnicy romantycznych uniesień na pewno znajdą coś dla siebie. I tym razem przynajmniej główna bohaterka nie wybiera między ‘tym dobrym’ a ‘tym złym’.

A co to za powieść, która nie jest początkiem trylogii? Dość przykre i zaczynające lekko irytować zjawisko, które dziesiątkuje współczesną literaturę. 2 facetów + 1 obdarzona niezwykłym talentem/darem/ charyzmą dziewczyna = 3 tomiszcza? Czy to naprawdę jest tak skomplikowane? A "Przędza" kończy się tak intrygująco…

EGZEMPLARZ OTRZYMAŁYŚMY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI WYDAWNICTWA LITERACKIEGO 

nasza ocena: 7/10
Wydawnictwo Literackie, 2013
387 stron
do kupienia: Empik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz