Pages

sobota, 22 lutego 2014

Jodi Picloult, To, co zostało


Jodi Picolut jest jedną z moich ulubionych autorek i jeśli moim życiowym celem nie stanie się przeczytanie wszystkich jej powieści, to naprawdę nie wiem co innego może się nim stać. Dotychczas na blogu ukazały się trzy recenzje jej książek, a wszystkie możecie znaleźć tutaj.

„- Wiesz, co zrobiłby dziś J. Edgar Hoover, gdyby żył?
Potrząsam głową.
- Wrzeszczałby i drapał w trumnę.
Odpowiedź jest tak nieoczekiwana i bezsensowna, że wybucham śmiechem.
- Ja odchodzę od zmysłów, a ty sobie żartujesz.
- O to chodzi, nie? – pyta Leo. – Intuicja kazała ci się roześmiać. Idź za jej głosem, Sage.”

Czy istnie chociaż jedno sensowne wytłumaczenie tego, że żadna z dotychczas przeczytanych przeze mnie powieści Picoult nie miała tytułu chociażby w jakiejś setnej części nawiązującej do oryginału? „Keeping Faith” wydane w Polsce pod tytułem „Jesień cudów”, „House Rules” przetłumaczone jako „W naszym domu” i „The Storyteller” jako polskie „To, co zostało”, które bije pozostałe na głowę. Do tej pory nie jestem pewna do czego nawiązuje tytuł. Ani piasek na okładce.

Czasami naprawdę trudno wskazać autora, który w żadnej ze swoich powieści nie nawiązał by w jakiś sposób do drugiej wojny światowej (o ile nie jest autorem powieści kryminalnych albo kwiecistych romansów). Ciężko się temu dziwić, bo żadne inne wydarzenie w historii nie wiąże się z takim cierpieniem  i nie wywołuje tyle skrajnych emocji.  Mnie jakoś umknęła informacja, że „To, co zostało” jest tak naprawdę opowieścią o Żydach. Mogłabym napisać ‘kolejną opowieścią o Żydach’, ale twórczości Picoult nie da się tak po prosu zakwalifikować jako ‘kolejną’.

Kiedy Sage Singer zaprzyjaźnia się z Josefem Weberem  - miłym emerytowanym nauczycielem języka niemieckiego w pobliskiej szkole - nie wie, że ten miły staruszek w rzeczywistości okaże się brutalnym nazistą dokonującym mordu na Żydach w czasie drugiej wojny światowej. Nie ma też pojęcia, że zanim Josef wyjawi jej swoją tajemnicę, poprosi ją o pomoc w samobójstwie. „To, co zostało” nie jest jednak historią Webera – jego życie stanowi jedynie wstęp do opowieści o Żydach, życiu przed i w trakcie pobytu w Auschwitz, historii 'kolejnej', ale nie takiej samej.
 
Paweł Kwiatkowski, Już blisko (źródło)
Picoult jak zwykle sprawnie wplata historie z przeszłości w teraźniejszość. Porusza tematy trudne, o których rzadko się dyskutuje. Czy istnieją granice wybaczenia? Kto i w czy w ogóle może przebaczyć naziście, który uczestniczył w masowych mordach Żydów w Auschwitz? Jaką powinien ponieść karę? Ta powieść skłania do refleksji, nie można jej przeczytać i o niej zapomnieć.

Nieprzewidywalna, smutna i piękna. Tak bardzo ‘Picoult’, że bardziej się nie da.


nasza ocena: 10/10
Prószyński i S-ka
558  stron
do kupienia: Empik,  Prószyński i S-ka

poniedziałek, 3 lutego 2014

Caitlin R. Kiernan, Tonąca dziewczyna


„Książka ta jest, jaka jest, co oznacza,  że może nie być książką, której się spodziewacie”

Tak właśnie Kiernan rozpoczyna „Tonącą dziewczynę” i są to najtrafniejsze słowa, jakimi można określić tę książkę. Podchodziłam do niej bardzo nieufnie i z wielkim dystansem, bo fantastykę czytam wyjątkowo rzadko (żeby nie powiedzieć, że nie czytam jej w ogóle). Tymczasem lektura ta wstrząsnęła mną do tego stopnia, że przez długi czas zastanawiałam się, jak mam wszystkie swoje pokręcone myśli przetopić w słowa.

Jest w tej książce coś niepokojącego, co nie pozwala czytać jej jak zwykłej powieści. „Tonąca dziewczyna” to historia schizofreniczki i trudno o tym zapomnieć albo tego nie zauważyć. Opowieść często przechodząca w spowiedź, dialog myśli, zapiski niemal zbyt intymne. Wyznania Imp wywołują ten charakterystyczny rodzaj uczuć, którym nie można przypisać jednej konkretnej nazwy: coś pomiędzy ciekawością, strachem, obrzydzeniem i fascynacją. „Tonąca dziewczyna” to szokujący opis schizofrenii, próby odróżnienia rzeczywistości od fikcji, faktów od wyobraźni. Niektóre fragmenty musiałam czytać po kilka razy, bo jeden nie był wystarczający; niektóre zdania przeskakiwałam, bo ich czytanie prawie sprawiało ból. Momentami czułam się, jakbym znów oglądała sfilmowany performance Mariny Abramović „Usta Tomasza” – a właściwie oglądam jedynie urywki, bo nie mam w sobie tyle siły żeby patrzeć na Abramović wycinającą żyletką pięcioramienną gwiazdę na swoim brzuchu.

„Imp, widzisz? Widzisz, co to, ten papier na wałku? Dynia. Dwanaście zaczarowanych myszy. Masz oczy i widzisz, jasne, widzisz co i jak i czego ci trzeba, więc proszę skończ z tymi bzdurami, nim zrobi się jeszcze gorzej, zgniłe jabłka i będziesz musiała zacząć od nowa liczyć te przeklęte nasiona gorczycy. Słowa, których nie zdołasz pozbierać jak ziarenek gorczycy i schować je z powrotem w miejscu, z którego przyszły. Widzisz to, prawda? O boże. O mój boże.”

Kiernan stworzyła tak absurdalnie sugestywny świat, że już sama nie wiedziałam, co jest inspiracją, a co jedynie pomysłem autorki. Spędziłam kilka godzin w sieci, szukając dzieł, o których wspomina Imp, niemal z desperacją przeglądając wszystkie strony w Google, próbując znaleźć to, co nie istnieje (chyba, nadal nie jestem pewna, co rzeczywiście istnieje, a co nie). Znalazłam tytułową „Tonącą dziewczynę” Saltonstalla i kilka prac Alberta Perrault, w tym „Fecunda ratis”, obraz przewijający się przez całą książkę. W oryginale wygląda on nieco inaczej niż ta wersja, którą Kiernan przedstawiła w książce. Jej opisowi dużo bardziej odpowiada "Fecunda ratis" w interpretacji Matthew'a Jaffe. 

Fecunda ratis, źródło
Narracja „Tonącej dziewczyny” zatacza koła. Czasem rozgałęzia się w dialog dwóch Imp, jakby India cierpiała też na rozdwojenie jaźni (czy takie są objawy schizofrenii?). Czasem zamienia się w opowiadania, czasem cytuje artykuły, wraca do poprzednich zdarzeń, tego, co zostało zapisane wcześniej. Jak pisze sama Imp, ‘jej pamięć nie jest linią prostą’ i zapis jej myśli też nie rozwija się jak zwykła powieść. Właściwie mogłabym cytować całą książkę, przepisać ją od deski do deski i pozwolić Wam samym wybrać to, co jest najistotniejsze. Chociaż nie jestem pewna, czy można to jednoznacznie stwierdzić. „Tonąca dziewczyna” kiełkuje na stronach powieści, ale zakorzenia się w czytelniku i tylko od niego zależy jak głęboko w nim pozostanie. Jeśli się nie boicie, Kiernan stworzyła opowieść właśnie dla Was. 

EGZEMPLARZ OTRZYMAŁYŚMY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI WYDAWNICTWA MAG

nasza ocena: 8/10
Wydawnictwo MAG, 2014
282 strony
do kupienia: Empik