Pages

środa, 8 lutego 2012

Agatha Christie, Śmierć w chmurach

Zakochałam się w prozie Agathy Christie od pierwszej strony książki „Zabójstwo Rogera Acroyda” i nie zawiodłam się na kolejnej przeczytanej przeze mnie pozycji.

Lot na pokładzie samolotu „Prometeusz” niespodziewanie kończy się śmiercią jednego z pasażerów. Początkowo podejrzewany za atak, zgon okazuje się być morderstwem. Morderstwem popełnionym w niebanalny sposób – za pomocą zatrutej jadem węża strzałki.

Rozwikłania tej sprawy podejmuje się wielkiej sławy detektyw - Herkules Poirot - będący jednym z lecących osób.
Najbardziej zastanawiającą rzeczą, jaka nasunęła mi się po przeczytaniu to: dlaczego ja nie wpadłam na rozwiązanie? Miałam przecież do dyspozycji tyle samo dowodów, informacji i hipotez. A jednak wszystkie moje domysły spełzły na panewce. Może właśnie to czyni te książki tak wyjątkowymi.
Doskonale skrojony zabójca, kłamstwa, podejrzani i szemrane interesy czynią „Śmierć w chmurach” ciekawą i zaskakującą.
Minusem tej opowieści są dziwne wtrącenia przed zapisem uczuć bohaterów. Ona myśli, on myśli – takie zapisy przewijają się przez całą objętość książki. Oczywiście nie sprawiają, że dobra narracja, jaką pisana jest powieść, staje się zła, ale niektórych (w tym mnie) mogą denerwować.

Albo to ja jestem tak beznadziejnym detektywem, albo fabuła tej powieści jest tak genialnie skonstruowana. Stawiam na to drugie.

nasza ocena: 9/10
Wydawnictwo Dolnośląskie, 2008
289 stron

do kupienia:Empik

wtorek, 7 lutego 2012

Tess Gerritsen, Mumia

Kiedy decydowałam się na tę pozycję, nie wiedziałam czego mogę się po niej spodziewać. I nawet w maleńkiej części nie przypuszczałam, że Gerritsen zafunduje mi taką dawkę emocji.

W magazynach bostońskiego Museum Crispina zostaje odnaleziona tajemnicza mumia. Tym bardziej zagadkowa, że w żadnych z dokumentów nie ma o niej żadnej informacji. Aby nie uszkodzić zabytku, którego wiek szacuje się na ponad dwa tysiące lat doktor Robinson – kustosz muzeum – wraz z doktor Josephine Pulcillo i Maurą Isles (cenionym patologiem) wykonują jego tomografię. Podczas badania zostaje ujawniony niewielki szczegół, który wstrząsa całą ekipą – w nodze Pani X znajduje się współczesna kula.

Bez wątpienia cechą tej powieści, która zasługuje na największą uwagę jest fabuła – fantastycznie rozbudowana, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, anomalii (nie tylko pogodowych;P) i przyprawiona tajemnicami i zagadkami. Gerritsen w swojej książce, oprócz bogatego świata akcji, wykreowała także świetny świat bohaterów – tak różnych i tak podobnych do nas. W „Mumii” nie brakuje pewnych siebie policjantek, patolożek zakochanych w księżach (i to z wzajemnością), bogatych bisensmanów czy miłośników archeologii – wielu miłośników archeologii.

Z całą odpowiedzialnością mogę obiecać każdemu przyszłemu czytelnikowi tej książki, że się nie zawiedzie. I że pochłanianie kolejnych stron tej powieści będzie dla niego przyjemnością – nawet jeśli nieporównywalną do zachwytu nad arcydziełami literatury, to z pewnością osobliwą i całkiem miłą.
A przynajmniej będzie nią do poznania zakończenia.
Dlaczego? 
Bo jest ono jedyną i największą wadą tej powieści. Już kilkakrotnie przy recenzowaniu kryminałów wspominałam, że jestem całkowicie beznadziejnym detektywem i nawet jeśli rozwiązanie zostałoby podane mi na tacy to jestem pewna, że w jakiś kompletnie niezrozumiały dla mnie sposób i tak bym go nie zauważyła. A podczas czytania tej powieści niemal od samego początku wiedziałam, jak się zakończy. I podczas wszystkich tych czterystu stron zastanawiałam się, kiedy moje domysły okażą się nieprawdziwe. Chyba nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie mojego zdziwienia, kiedy okazało się, że tak naprawdę nie myliłam się ani o milimetr.

Według mnie przewidywalność jest cechą, która dyskwalifikuje książki, które wybieram do czytania. A w tej specyficznej kategorii, którą jest kryminał jest ona niemal niedopuszczalna. Bo to właśnie zakończenie, wyjaśnienie zagadki i zaskoczenie czytelnika jest głównym jego celem.
A każdego kto się ze mną nie zgadza, komu nie przeszkadza poznanie prawdy przed wyjawieniem jej przez autora i kto uważa się za gorszego detektywa ode mnie serdecznie zachęcam do przeczytania tej powieści. Bo, wbrew wszystkiemu złemu co o niej napisałam, naprawdę warto.

EGZEMPLARZ OTRZYMAŁYŚMY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI WYDAWNICTWA ALBATROS

nasza ocena: 8/10
Albatros, 2012
398 stron

do kupienia: Empik

poniedziałek, 6 lutego 2012

Tess Gerritsen, Sobowtór

Thriller medyczny-osobliwy gatunek literacki, z którym zetknęłam się po raz pierwszy. Byłam bardzo ciekawa, cóż to takiego i kiedy kilka pozycji tego typu znalazło się w ofercie wydawnictwa Albatros-wiedziałam, że jeden z nich musi znaleźć się na mojej półce. I tym „jednym” był właśnie „Sobowtór.

Maura Isles - patolog- po powrocie Paryża do swojego domu gdzieś w Ameryce doznaje niemalże szoku. Pod jej mieszkaniem znaleziono zwłoki kobiety. Lecz same zwłoki to jeszcze pół biedy. Zamordowana z powodu ciosu zadanego pistoletem osoba jest łudząco podobna do pani doktor Isles. Te same rysy twarzy, identyczny kolor oczu, nieróżniąca się prawie fryzura, Ana dodatek ten sam rozmiar ubrań, takie same uzdolnienia i hobby. Od tej pory w głowie Maury kłębi się milion pytań bez odpowiedzi. Śledztwo prowadzone przez ciężarną kobietę o nazwisku Rizzoli ma rozwiać wszelkie niejasności. Lecz nie jest o takie proste, gdyż w powietrzu wisi mnóstwo morderstw. I to nie zwyczajnych morderstw-niezliczona ilość kobiet w ciąży ginie z ręki bestii, której poszukują detektywi.

Dalszy rozwój akcji poznamy, kiedy sięgniemy po „Sobowtóra”. A naprawdę warto, bo książka ta ma mnóstwo superlatyw.

Akcja nie jest flegmatyczna, co jest bardzo ważne i nie zraża czytelnika. Autorka od pierwszego słowa rzuca nas na głęboką wodę. Wydarzenia nie ciągną się w nieskończoność, a kilku-, kilkunastostronicowe rozdziały sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, choć do najprzyjemniejszych nie należy.

I w tym miejscu należy zaznaczyć, że Tess potrafi nieźle operować słowami, by stworzyć nastrój grozy i przerażenia. Już od początku mamy do czynienia ze scenami, które przyprawiają o ciarki na plecach.

Na plus zaliczyć należy też jasność treści-książka nie jest skomplikowana i bez względu na raczej skomplikowane śledztwo-nietrudno zrozumieć jej treść, aczkolwiek ciężko jest pogodzić się z okrucieństwem ze strony „czarnych charakterów”
Momentami napotykamy dłuższe opisy, lecz dynamiczne i częste dialogi rehabilitują rozważania i relacje autorki. I nie jest konieczne ich omijanie-wręcz przeciwnie są ciekawe, a nawet chwilami przerażające.

Zaskoczyła mnie bardzo treść prologu, która przez ponad połowę książki nijak się miała z treścią. Lecz później wszystko się idealnie wyklarowało i w życiu bym ni pomyślała, że akacja skończy się tak, a nie inaczej. Gerritsen zatem Świętnie tworzy zwroty akcji i sprawia, że czytający nie rozwikła zagadki poprawnie. Tak przynajmniej było w moim przypadku-po przeczytaniu „Sobowtóra” wiem, że byłby ze mnie marny detektyw.

Jak na razie nie doszukałam się minusów. Sądzę, że gatunek „thriller medyczny” z „Sobowtórem” na czele bez wątpienia mogę zaliczyć do ulubionych. I serdecznie polecić pasjonatom strachu i osobom interesującym się anatomią człowieka, choć nie tylko. Lecz mogę zapewnić, że ta „mieszanka” na długo pozostanie w pamięci i nie da o sobie zapomnieć.




EGZEMPLARZ OTRZYMAŁYŚMY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI WYDAWNICTWA ALBATROS
nasza ocena: 10/10
Albatros, 2012
400 stron
do kupienia: Empik


czwartek, 2 lutego 2012

Eric-Emanuel Schmitt, Trucicielka

Kolejna pozycja francuskiego geniusza, kolejne zaskoczenie, kolejne zauroczenia...Nie wiem, jak Schmitt to robi, ale z każdą następną książką kocham jego utwory coraz bardziej. Wcale się nie dziwię, że zaskarbił sobie tak wielu fanów.

Zbiór opowiadań pod dość intrygującym i tajemniczym tytułem mówi o dość powszechnym zjawisku-obsesji. Bohaterowie są ukazani w sytuacjach, które mogą bezpowrotnie zatruć życie człowieka. Walczą o sławę, uznanie, miłość, drugą osobę czy... Nie zawsze wychodzi im to na dobre, lecz na pewno daje do myślenia. Niektóre postacie bezpowrotnie się zmieniają, inne giną. Lecz książka jest swego rodzaju przestrogą-uczy, żeby nie dać się opętać zapomnieniu i obsesji.

Już po raz kolejny przekonałam się o wybitnych umiejętnościach E.E.Schmitta. Manewruje on nimi na każdym kroku, lecz zna granice. W ten sposób powstają jego utwory-pełne wskazówek i przestróg. Każde z opowiadań zawartych w zbiorze na długo utkwiło mi w pamięci i przez pewien czas nie mogłam o nich zapomnieć.. Wywołują one różnorakie emocje-zaciekawienie, napięcie, niecierpliwość i zaintrygowanie. Lecz emocje te należy odbierać w pozytywnym znaczeniu, bowiem właśnie takie towarzyszyły mi podczas czytania tej pozycji,.

Każde z opowiadań czyta się jednym tchem- po prostu niewykonalne jest odłożyć książkę, bo czytelnik jest niezmiernie ciekaw, jak zakończy się opowieść. A każde z zakończeń jest zaskakujące.
Ujął mnie też dość niecodzienny sposób ukazania codziennych zagadnień: przyjaźni, miłości czy władzy. Nie jest to zrobione przewidywanie.

Zbiór opowiadań zawiera też kilkunastostronicowy pamiętnik autora, w którym sam Schmitt opisuje jak tworzy, co tworzy, dlaczego to robi i jak wiele to dla niego znaczy.

Autor zawarł tutaj także wiele mądrych myśli, które szczególnie mi się spodobały.

Nie da się pominąć Dość znaczącego faktu- książka jest przecudownie opracowana graficznie: ma genialnie wykonaną okładkę, nierażącą w oczy czcionkę i lekko zżółknięty papier- takie czyta się najlepiej.

Trucicielkę polecam każdemu, kto chce poczytać o rzeczach zwykłych ukazanych w niezwykły sposób.


nasza ocena: 9/10
Znak literanova, 2011
246 stron
do kupienia: Empik